Menu

Nie znikniemy. Wywiad z Niną Kutą. Newsweek Psychologia 6/2024

4 października 2024

Źródło: wywiad dla magazynu "Newsweek Psychologia nr 6/2024. Opublikowano za zgodą redakcji.

Chcę życia całym życiem dla naszej mniejszości, bez obaw przed ludźmi, którzy mogą nigdy nas nie chcieć włączyć do społeczeństwa - mówi aktywistka działająca na rzecz osób trans Nina Kuta

Rozmawia: Anna Podlaska

Anna Podlaska: Temat płci nie jest tak prosty, jak uczono nas na lekcjach biologii. Dobitnie pokazały to Igrzyska Olimpijskie.

Nina Kuta: Z pewnością. Wielu ludziom może się wydawać, że rozdział między dwiema płciami jest nienaruszalny, jasny, obiektywny. Natomiast dla osób, które w jakiś sposób przekraczają te ustalone społecznie granice płci, jest jasne, że tak nie jest. Media z kolei pokazały poprzez publikowane artykuły, że nie ma zrozumienia i wiedzy na temat interpłciowości i transpłciowości. Te pojęcia są mylone.

Możemy je wyjaśnić?

Interpłciowość określa osoby, które urodziły się z cechami, które nie wpasowują się w społeczny lub medyczny podział na męskie i żeńskie. Takie osoby posiadają zróżnicowane cechy płciowe, np. w zakresie chromosomów, organów płciowych czy poziomu hormonów. Przykładem może być osoba, której przypisano przy urodzeniu płeć żeńską, i która wychowała się jako dziewczynka, ale która na późniejszym etapie życia dowiedziała się, że jej jajniki są częściowo zbudowane z tkanki jąder. Te warianty rozwoju często określane są z góry jako patologiczne, mimo że wiele osób interpłciowych wcale tak ich nie postrzega. Prawami osób interpłciowych zajmuje się w Polsce Fundacja Interakcja.  

A transpłciowość?

Większość osób transpłciowych nie będzie inter. Nie rodzimy się ze zróżnicowanymi cechami płciowymi i pod tymi względami początkowo nie odróżniamy się od większości. Dopiero z czasem okazuje się, że przypisana nam przy urodzeniu płeć nie odpowiada naszej tożsamości płciowej. Znaczna część osób trans będzie z tego powodu korygować swoje cechy płciowe w drodze tranzycji, na przykład przez terapię hormonalną. W tegorocznych igrzyskach olimpijskich brały udział osoby interpłciowe - między innymi zawodniczki z Tajwanu i Algierii. Wokół nich podniosła się medialna wrzawa. Trans kobiet nie było.

Społeczeństwo najchętniej nie widziałoby osób trans i inter na wielkich sportowych imprezach. Co czułaś obserwując w mediach dyskusję na temat odbierania medali i wykluczania zawodniczek, co do których społeczeństwo miało wątpliwości w zakresie płci?

Uważam, że z premedytacją mylono w przekazach medialnych interpłciowość i transpłciowość. Nie chodzi tylko o brak wiedzy. Dla części ludzi jest faktycznie bardzo istotne, aby płcie były bardzo mocno od siebie odgrodzone, mimo, że rzeczywistość taka nie jest. Jak widzą jakiekolwiek formy różnorodności, będą reagować hejtem i wrzawą, będą starać się dokonywać społecznego dyscyplinowania takich osób, aby nie było ich na igrzyskach, aby zniknęły z pola widzenia. Prawicowi politycy domagali się od ministra sportu działań w sprawie odebrania złota Tajwance i przekazania go naszej medalistce, Julii Szeremecie.

Te postulaty uzasadniane są zrównywaniem transpłciowych i interpłciowych kobiet z mężczyznami, co nie jest oparte na wiedzy naukowej. Dla przykładu, Europejskie Towarzystwo Związków Medycyny Sportowej (EFMSA) wsparło możliwość rywalizacji transpłciowych kobiet w kategorii kobiecej po przejściu przez odpowiedni czas terapii hormonalnej, która redukuje siłę mięśni i wydolność organizmu. Z mediów słyszymy o naszej rzekomej przewadze, a tymczasem to wiele osób trans i inter ma utrudniony dostęp do wielu sfer funkcjonowania społecznego.

Jakie to utrudnienia?

Postawmy sprawę jasno, uprawianie sportu przez kobiety transpłciowe wymaga dużej determinacji i odporności na stres i hejt. Każda ze sportowczyń może zderzyć się ze ścianą transfobii, chociażby w szatni, przy zwykłej czynność jaką jest zmiana ubrania.

W Polsce sytuacja wykluczenia dotyczyła Nikoli Broyak, która jest snookerzystką. W tej dyscyplinie nie ma znaczenia siła mięśni. Ponieważ Nikola Broyak wygrała ważne zawody, jej przeciwniczki się oburzyły i ostatecznie została wykluczona. Mówiąc brutalnie, trans kobiety siedzą w domu.

Próbowała się bronić?

Decyzję zaskarżono w ministerstwie sportu, organ uznał, że nie doszło do dyskryminacji. Sprawa nadal jest w toku.

Skoro o wyniku nie decyduje w tym sporcie siła mięśni, to co jest faktycznym powodem odsunięcia takiej zawodniczki z rywalizacji?

Część zawodniczek nawet tutaj próbowała powoływać się na argument „wrodzonej męskiej przewagi” w snookera, rzekomo mający tłumaczyć, czemu Broyak wygrywała z nimi w zawodach. Te twierdzenia pokazują, że ani w snookerze ani w sportach siłowych nie chodzi tak naprawdę o uczciwy sport czy faktyczne możliwości transpłciowych kobiet, ale o seksizm i transfobię - dyscyplinowania osób, które w jakiś sposób wyłamały się z kategorii płciowych. W mediach niewiele jest też ekspertów, którzy mogliby się wypowiedzieć na temat problemów naszych grup mniejszościowych.

Jest pani jedną z twórczyń „Rekomendacji dla dziennikarzy” - poradnika, który ma ułatwić mediom komunikację w obszarze transpłciowości. Dotyczy etycznego i odpowiedzialnego opowiadania o sprawach płci i skierowany jest celowo do tej grupy zawodowej. Co było zapalnikiem do stworzenia tego narzędzia?

Poradnik powstał w głównej mierze dlatego, że wielu dziennikarzy nie wykonuje należycie swojej pracy. Być może wynika to z jej specyfiki, wiele rzeczy trzeba zrobić w bardzo szybkim tempie. Ta szybkość odbija się na jakości przekazu, a czasami wręcz uderza w osoby transpłciowe. Nawołujemy więc, aby weryfikować informacje i ekspertów, których się zaprasza do rozmowy, zadawać niewygodne pytania również działaczom anty-trans, być po prostu rzetelnym.

Nie będzie to zwyczajny słowniczek, który odpowiada na pytanie, jak zwracać się do osób LGBTQ+. To coś o wiele poważniejszego.

Poruszamy tematy trudne i kontrowersyjne, bo na tych polach dziennikarze robią najwięcej poważnych błędów. Przykładem jest niedawna publikacja artykułu Łukasza Sakowskiego i Dominiki Tworek w tygodniku „Polityka” o opiece medycznej niepełnoletnich osób transpłciowych. Sakowski jest krytykowany m.in. przez Polską Akademię Nauk za swoje podejście do transpłciowości. Na swoich prywatnych mediach społecznościowych nazywa transpłciowość fetyszem, neguje jej istnienie, porównuje osoby trans do pedofilów. Takiej osobie daje się do napisania artykuł o transpłciowości publikowany w dziale „Nauka”. To jest, według mnie, porażka redakcyjna. Pozostaje pytanie, czemu nikt tego nie sprawdził. I znów, uważam że to nie tylko brak czasu, ale też postrzeganie osób transpłciowych jako z definicji bardziej upolitycznionych. Ocenianie ich jako osób nieobiektywnych i jednocześnie zachowywanie dużo większej wyrozumiałości wobec osób transfobicznych.

Łatwiej uderzyć w grupę mniejszościową.

Taką formą uderzania w grupę osób trans jest też nierzetelność dziennikarska. To jest szkodliwe. Wytyczne są próbą dotarcia do osób, które chcą robić dobrą robotę.

Co jeszcze was zmotywowało do stworzenia poradnika?

W ostatnim czasie powstało wiele książek o transpłciowości. One odegrały pozytywną rolę, dotarły pod strzechy z podstawowymi informacjami. Co nas gryzie i mści się na nas to to, że tam ekspertami są cispłciowi psycholodzy, seksuolodzy, bliscy, rodzina, opowiadają o tym, jak transpłciowość wygląda z zewnątrz. Nam brakuje samorzecznictwa.

Bycia ekspertami w swojej własnej sprawie.

Dokładnie. Mamy perspektywę na nasze doświadczenia, wiemy, jak widzimy problemy, jakich rozwiązań szukamy. Wbrew pozorom, nie zawsze utytułowany profesor będzie kopalnią wiedzy na temat transpłciowości - to w końcu nie tylko sprawa nauki, ale również praw człowieka. Nie chcemy czekać, aż obroni nas znany dziennikarz, czy seksuolog, chcemy móc to robić sami, jako eksperci i ekspertki.

Czego się dowiemy po przeczytaniu waszej publikacji?

Chcę, aby osoby, które go przeczytają uświadomiły sobie dysproporcje siły między ruchem antytrans, a mniejszością osób transpłciowych. To, co się tworzy, pisze, publikuje w mediach, ma realne przełożenie na naszą sytuację. Większość Polaków nie zna żadnej osoby trans, zatem materiały dziennikarskie są podstawowym źródłem wiedzy o tej społeczności. To jest wielka odpowiedzialność.

Jak korzystać z tego narzędzia? Czy będzie dostępne tylko wąskiej grupie osób dziennikarskich?

Podzieliłyśmy go na sekcje poświęcone ogólnym wytycznym przydatnym dla każdego dziennikarza, w którego materiałach pojawiłaby się osoba transpłciowa, oraz szczegółowe poradniki tematyczne poświęcone obszarom budzącym największe kontrowersje. Nie trzeba tego czytać od deski od deski, ale w zależności od tematu, który chce się wziąć na warsztat. Do tego mamy sekcję dotyczącą ruchu antytrans zarówno w Polsce, jak i na świecie. Wytyczne będą dostępne online, a wersję fizyczną roześlemy do większych redakcji w Polsce.

Sekcja dotycząca ruchu antytrans jest szczególnie istotna w obliczu ataków na mniejszości np. w Wielkiej Brytanii. Jak na widelcu widać, że świat chce być miejscem dla osób heteronormatywnych.

Tam sytuacja była już tak zła, że do programów mówiących o sytuacji osób trans nie zapraszano ich nawet do dyskusji. Media - od lewicy do prawicy - wykorzystywały każdą sytuację, by przedstawiać osoby trans jako zagrożenie, szczególnie trans kobiety obsadzane w rolach oszustów, fetyszystów lub przestępców seksualnych. Bardzo źle to wpłynęło na odbiór tych osób w społeczeństwie, były przypadki przemocy, morderstw motywowanych transfobią. Spadła też akceptacja dla tej mniejszości, zamrożono wiele pozytywnych zmian w prawie. Nieodpowiedzialne dziennikarstwo może mieć w swoich niedalekich konsekwencjach nawet ofiary śmiertelne.

Co powinno się zmienić, aby świat był wam bardziej przychylny.

To trudne pytanie. Osoby trans muszą się mierzyć z tym, że każda dziedzina funkcjonowania jest utrudniona. Zarówno opieka zdrowotna, jak i sfera związana z edukacją, pracą. To mrówcza praca, bardzo wymagająca, aby w każdej z tych dziedzin życia pojawiły się zmiany. To wymaga zaangażowania innych grup społecznych, ponieważ osób trans jest bardzo mało, co najwyżej 0,5 proc. Potrzebne są osoby, które będą się z nami solidaryzować, nie tylko przez wiedzę, jak o nas mówić, ale też poprzez realne działanie.

Co panią buduje jako aktywistkę?

Siłę i motywację do działania czerpię z samej społeczności osób transpłciowych, z naszej specyficznej kultury i wspólnego działania. Tego czego chcę, to życia całym życiem dla naszej mniejszości, bez obaw przed ludźmi, którzy mogą nigdy nas nie chcieć włączyć do społeczeństwa.


Słowa do rozumienia

Osoba transpłciowa - osoba nie utożsamiająca się z płcią przypisaną przy urodzeniu. Osoby transpłciowe mogą być tak samo jak osoby cispłciowe dowolnej orientacji seksualnej.

Osoba cispłciowa - osoba utożsamiająca się z płcią przypisaną przy urodzeniu.

Niebinarność - nieokreślanie się wyłącznie jako kobieta lub mężczyzna bądź odrzucanie podziału na płcie. Bycie osobą niebinarną nie wiąże się koniecznie z wyglądem „pomiędzy płciami”, choć część osób dąży do takiej ekspresji płciowej.

Osoba interpłciowa - osoba, która urodziła się z ciałem nie wpisującym się w społeczne lub medyczne definicje typowych ciał żeńskich bądź męskich. Wrodzona różnorodność cech płciowych może być wieloraka i dotyczyć: wewnętrznych i/lub zewnętrznych narządów płciowych i/lub chromosomów i/lub struktur hormonalnych.

Tranzycja - wszystkie formy zmiany swojego funkcjonowania społecznego i/lub korekty cech płciowych swojego ciała w stronę płci, z którą się utożsamiamy.

Terapia hormonalna – w przypadku tranzycji podawanie testosteronu w przypadku trans mężczyzn lub estradiolu w przypadku trans kobiet, które ma na celu osiągnięcie typowych poziomów męskich/żeńskich oraz maskulinizację/feminizację ciała.


Nina Kuta

Redaktorka tranzycja.pl, założycielka kanału i strony TransGrysy, popularyzatorka naukowej wiedzy o transpłciowości

Anna Podlaska

Dziennikarka i studentka psychologii na Uniwersytecie SWPS w Warszawie. W trakcie zawodowej drogi współpracowała z TVN24, Polsat News, Wirtualną Polską a obecnie związana jest z „Newsweekiem”